piątek, 22 lutego 2013

Przebudzenie w kryzysie

Całą piękną młodość przeżyłam w uśpieniu, uwięziona w muszę, powinnościach, obowiązkach, formalnościach… Pędziłam z sercem poranionym i zamkniętym na przeszłość, z oczami uwięzionymi w przyszłości, która dawała nadzieję, że kiedyś będzie lepiej. Kiedyś będzie mądrzej. Kiedyś kochać będę bardziej, kiedyś wyglądać będę lepiej. Kiedyś zadbam o siebie…

Żyłam w biegu do lepszej przyszłości. Bez świadomości kim jestem, czego pragnę i potrzebuję, co mogę dać innym. Nie było mnie, tylko wizja tego, jak wyglądać mam za kilka lat. I co jeszcze muszę osiągnąć, żeby poczuć, że jestem i że coś znaczę…
Biegłam przez życie tak szybko, że aż brakło mi sił. Upadłam i spotkałam się twarzą w twarz z kryzysem. Brak sił i zwątpienie dotknęły mnie straszliwie, szarpnęły za serce, głowę i ciało, tak mocno, że żyć mi się odechciało zupełnie… Byłam wyczerpana, ale wciąż spięta i gotowa na tyle, że próbowałam walczyć z kryzysem, jakby to było coś, co przytrafia się innym… Jakby zwątpienie i załamanie były częścią życia każdego innego, ale nie mojego… Moje życie wciąż było walką… Nie miałam gotowości, żeby się poddać. A czasem trzeba!
Dziś już wiem, że po to zjawia się kryzys. Żeby nauczyć nas odpuszczania. Poddawania się. Upadania. Kryzys cierpieniem tak naprawdę przywołuje nas do życia. Choć czasem ból jest tak bardzo nie do zniesienia, że zamyka nas na wszystko, co ludzkie i ziemskie. Ale kryzys, kiedy poddamy się i oswoimy swoją bezsilność, tak naprawdę otwiera na przebudzenie. Kryzys jest ważną częścią życia – daje nam lekcje. Uczy pokory, przyzwyczaja do pogodzenia się, przypomina, że na tym świecie nie ma nic stałego.
Taką oto prawdę dostałam od mojego kryzysu:
Życie trzeba kochać ze wszystkich sił i w każdej chwili. Kochać z całego serca, ludzi wokół, przyrodę, i te wszystkie piękne rzeczy, na które tak ciężko pracujemy. Trzeba je kochać mocno, ale nie wolno się do nich przywiązywać…

1 komentarz:

  1. Tak, miałam i mam dokładnie to samo. Poświęcanie teraźniejszości dla wyimaginowanej przyszłości. Ciągła walka o pozostanie sobą a jednocześnie dopasowanie się do otoczenia. Naiwny idealizm i dziecięce zaufanie wobec drugiego człowieka, a potem bolesne rozczarowania... Dziękuję za bliskość, którą dane mi było odczuć przy czytaniu tego wpisu! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń