czwartek, 14 marca 2013

Odpowiedź :)

Dostałam od Piotra - nie po raz pierwszy - bardzo celny komentarz:) I myśli pojawiło się tyle, że uzbierało się na nowy post :)I jeszcze Duże Dziękuję dla Piotra, za wsparcie, za inspirację, za obecność i to wirtualne spotkanie:)

Piotr przypomniał, że można łatwiej i prościej, choć tak trudno...
Tęsknisz za kimś? ZADZWOŃ!
Chcesz się z kimś spotkać? ZAPROŚ GO!
Pragniesz zrozumienia? WYJAŚNIJ!
Masz pytanie? ZAPYTAJ!
Nie lubisz czegoś? PRZYZNAJ TO!
Lubisz coś? NIE KRYJ SIĘ Z TYM!
Chcesz czegoś? POPROŚ O TO!
Kochasz kogoś? OKAŻ TO!

Pomyślałam sobie, że to komplikowanie rzeczywistości to wszystko wina podświadomości, która słucha nas zbyt wiernie!Podświadomość ma bowiem tę cechę, że zapisują się w niej nasze programy...Wersje zdarzeń, wyuczone przez przeszłość...I taka wyuczona poprzednimi doświadczeniami podświadomość przywołuje do nas wszystko to, co już znamy, nie pytając, czy to dobre dla nas.
Chcesz sprawdzić, jak działa to, o czym piszę?
Poświęć zatem chwilkę i proszę, przypomnij sobie, jak tęskniłeś do mamy, czy do kogoś ważnego. Przywołaj doświadczenie, poczuj chwilę, w której wzywałeś kontaktu. A teraz zobacz, jak to było, kiedy Ci ważni dla Ciebie odmówili Ci uwagi? Jeśli przywołałeś wspomnienia i emocje związane z doświadczeniem, możesz dostrzec jaki obraz w związku z tym zamontował się z Tobie???
Kiedy tęsknisz za kimś: NIE WARTO SZUKAĆ KONTAKTU!
Wyobraź sobie, albo głębiej, przypomnij sobie, jak to jest/było mieć pytanie, dla Ciebie najważniejsze. Przypomnij sobie, jak to jest postawić to pytanie, skierować do osoby ubóstwianej, autorytetu, i nie dostać odpowiedzi...
Co przynosi takie doświadczenie. Czym nakarmi się Twoja podświadomość?
Masz pytanie: NIE PYTAJ!
Brak odpowiedzi mocno boli. Lepiej zatem nie narażać się na ten ból, nie pytać. I choć kiedyś zadanie pytania było takie naturalne i przychodziło tak spontanicznie, dziś zatraciłeś już tę umiejętność. Pytając, oprócz odrzucenia, można przecież narazić się na śmieszność...
A teraz przywołaj ze wspomnień chwilę, w której wyraziłeś dezaprobatę...Co stało się potem??? W przypadku "najlżejszym" skarcono Cię wzrokiem...W najcięższym...Lepiej nie wspominać, bo lęk i ból, który poczujesz, może być nie do uniesienia! Co przyszło do Ciebie z tego doświadczenia?
Nie lubisz czegoś? NIGDY SIĘ NIE PRZYZNAWAJ!
No dobrze, teraz powróć na chwilę do dobrych chwil. Do czegoś co lubiłeś...Przypomnij sobie, jak wspaniale było podzielić się swoim lubieniem. Radością i energią, jaka z tego uczucia pochodzi! Jeśli lubiłeś coś bardzo bardzo i miałeś szczęście trafić ze swoim lubieniem na dobry moment, w optymistycznym układzie dostałeś pobłażliwy uśmiech, a z nim ukrytą - ale nie dla podświadomości - informację: z wiekiem mu/jej przejdą takie czcze fascynacje...
Jaką lekcję dostałeś dla podświadomości?
Lubisz coś: Raczej się z tym NIE UJAWNIAJ!
A teraz przyszedł czas na dwa tematy najmocniejsze. Jeśli nadal masz ochotę/odwagę podróżować ze mną w głąb wspomnień, weź głęboki oddech i zanim przywrócisz wspomnienia, do zamkniętych oczu wypowiedz zaklęcie:
Dostaję zawsze to, czego pragnę! Kiedy okazuję miłość, uczucie miłości powraca do mnie!
Wypowiadaj te słowa długo na tyle, żeby pozbyć się związanego z tym dyskomfortu (ten dyskomfort - to właśnie walcząca z Tobą bariera nawyków narosłych w podświadomości!)
...
Po tym zabezpieczającym Cię ćwiczeniu, możemy pójść dalej...
Teraz przypomnij sobie, jak poprosiłeś o coś, bardzo dla Ciebie ważnego...O coś, co Cię definiowało, budowało Ciebie i ochraniało? O coś, co z perspektywy dni wydaje się błahym, ale wtedy było ważnym tak, że do dziś tę prośbę pamiętasz!
Przypominasz sobie, tę prośbę i wszystkie uczucia za nią płynące?...Oddychaj głęboko i przypomnij sobie, jak Twoją prośbę potraktowano? Przypominasz sobie??? Jeśli tak, to pewnie rozumiesz, dlaczego myślisz i zachowujesz się wg takiego schematu:
Chcesz coś: JAK TY W OGÓLE ŚMIESZ CZEGOŚ POTRZEBOWAĆ?! PRZECIEŻ INNI MAJĄ GORZEJ! wersja light TO WSTYD PROSIĆ! chcesz coś? SPRÓBUJ ZDOBYĆ TO SAM!
A teraz najpiękniejsze i najtrudniejsze...Przywołaj do życia Twoje mocne kochanie...Przywołaj uczucie bezwarunkowej, czystej miłości. Przywołaj kochanie do kogoś tylko za to, że był. Przypomnij sobie, jak wspaniale było wielbić przez szkło miłości, wymazujące niczym gumka wszystkie wady kochanego obiektu...Wezwij te wspomnienia i poczuj proszę przy sobie smak takiej miłości. Każdy z nas ją otrzymał, choćby na najkrótszą chwilę! Jeśli udało Ci się przywołać to uczucie, weź głęboki oddech i przywołaj do siebie zdarzenia, w których zaufałeś i okazałeś swoją bezradność w kochaniu. Swoją słabość w prawdziwej, ufnej miłości!
Jeśli nie stało się dla Ciebie nic takiego, co w tym momencie uwiera...Boli...Staje się niewygodne albo łzy wyciska...To nie jesteś adresatem tego maila i zapisanej w nim historii. I nawet nie wiesz, jak to dobrze dla Ciebie!!!
Wszyscy inni wiedzą bowiem, jak to dla nich źle, jak to smutno i trudno... Wszyscy ci, którzy spotkali odrzucenie w miłości, przy odrobinie wysiłku mogą zobaczyć, jakim śmieciem takie odrzucenie odłożyło się w podświadomości...
Kochasz Kogoś: NIGDY TEGO NIE OKAZUJ!

3 komentarze:

  1. Tak sobie Olu myślę, że jeśli czegoś w życiu żałujemy, to można ten żal podzielić na dwa rodzaje.
    Ten pierwszy, jeszcze z dzieciństwa - żałujemy, że COŚ ZROBILIŚMY. I dostaliśmy za to po nosie (albo i po pupie). Z czasem, dorastając, nauczeni tymi pstryczkami w nos - przechodzimy do nic_nie_robienia i pojawia się kolejny żal. Żal po stokroć gorszy: żałujemy, że CZEGOŚ NIE ZROBILIŚMY. I coś nam sprzed nosa umknęło...
    Wróćmy więc do dzieciństwa! Bo przecie - nawet jeśli się nie uda (a SŁOWO! - częściej się udaje, trzeba tylko... zrobić TO COŚ), nawet jeśli i teraz dostaniemy po nosie, zrobimy coś "nie tak - według innych" to... przynajmniej na starość będzie co wspominać! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tam myślę, że jeśli postrzegam siebie jako świadomość, a ciało jako organiczną formę swego jestestwa, to wprowadzam się w stan, w którym ludzie wzbudzają we mnie ciekawość, pragnienia, potrzeby itp. To zupełnie naturalne, że zmysłowa kobieta rozbudzi we mnie pragnienie rozkoszy, że korpulentny smakosz napędzi mi smaka, że serdeczny przyjaciel przyprawi mnie o potrzebę emocjonalnego kontaktu, że cyniczny patałach rozpęta we mnie parcie na zniszczenie... najważniejsze by w tym wszystkim nie zatracić siebie, by się nie pogrążać w oczekiwaniach i frustracjach, by istnieć swobodnie i nie przejmować się drobnymi, bieżącymi sprawami życia doczesnego.

    Powodzenia i wytrwałości w pracy nas sobą, życzę Ci Olu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za wpisy - bardzo mnie zainspirowały do dalszych przemyśleń.
    Zgadam się z Panami, że życia nie można brać zbyt serio, bo tak naprawdę kiedy się zdystansujemy, kiedy chwycimy "drugi" oddech, każdą sytuację można zobaczyć inaczej...
    Dlatego myślę, że tym bardziej warto uwalniać się od skryptów niesionych w podświadomości - bo jak tylko pozbędziemy się tych obciążających śmieci - życie staje się lekkie i przyjemne, i przynosi nam właśnie to, czego potrzebujemy i co dla nas przeznaczone :)

    OdpowiedzUsuń